Siła serca czy szepty rozumu?

  • Siła serca czy szepty rozumu?

    Siła serca czy szepty rozumu?

Podróżujący po bezkresnych wodach wypatrują latarni, która pomoże obrać właściwy kierunek i bezpiecznie dotrzeć na ląd. Tak naprawdę jednak każdy z nas jej potrzebuje. Niezbędne jest nam „światło”, które rozjaśni zagmatwaną codzienność i pomoże podejmować właściwie decyzje.  Niejednokrotnie bowiem stajemy przed dylematami, które potem nadają ton całemu naszemu życiu i determinują przyszłość. To właśnie stało się udziałem bohaterów wspaniałej klimatycznej powieści australijskiej pisarki S.L.Stedman  „Światło między oceanami”, która była przedmiotem naszych długich rozmów podczas kolejnego już spotkania Dyskusyjnego Klubu Książki dla Dorosłych. Powieść została zekranizowana w 2016 roku, i zarówno w formie kinowej, jak i literackiej, wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością.

Przenieśmy się więc w czasie i przestrzeni. Jest rok 1920, inżynier z Sydney, Tom Sherbourne, po dramatycznych przeżyciach podczas Wielkiej Wojny, pragnie znaleźć wytchnienie i odciąć się od koszmarnych wspomnień. Dlatego też obejmuje posadę latarnika na niezamieszkałej, oddalonej od cywilizacji wyspie - Janus Rock, położonej u wybrzeży Australii, tam gdzie mieszają się wody Oceanu Indyjskiego i Południowego.

Niezwykła to misja, a on sam zanurzony w bezkresnej ciszy i śpiewie morskich fal, zyskuje długo oczekiwany spokój po traumatycznych wojennych doświadczeniach. Latarnia jest nadzieją, która świeci, a latarnik staje się dobrym duchem pośród morskich toni, który innym wskazuje drogę. Tymczasem, o ironio, okazuje się, że na skutek emocjonalnych decyzji podjętych przez Toma, sam tę drogę gubi pośród wielu niespodziewanych wydarzeń. W efekcie trudno odnaleźć dobry sposób postępowania, który nie będzie ranił czy krzywdził innych.

Z Tomem bowiem na wyspie zamieszkuje jego ukochana żona – Isabel. Jednak wraz z upływem czasu i kolejnymi utraconymi ciążami, między to piękne małżeństwo powoli, niepostrzeżenie i zdradziecko zaczyna się wkradać pustka, cisza i bezsilność. Utrata dzieci kładzie się cieniem na ich związku, wspólna tragedia zaczyna ciążyć i dzielić, a nadzwyczaj realna staje się za to „samotność we dwoje”.

I nagle, wydaje się, iż cudownym zrządzeniem losu do brzegów wyspy dobija łódka, a w niej martwy mężczyzna i płaczące niemowlę. Radość Isabel jest tak ogromna, a jej starania, aby zadbać o „rozbitka” tak czułe i przepojone niezrealizowaną, dopiero co utraconą, matczyną miłością,  iż Tom ulega jej namowom, aby nie informować lokalnych władz o tym zdarzeniu i w swoich skrupulatnych raportach zataić fakt przybycia na wyspę dziecka. Odtąd mała Lucy, staje się w powszechnej opinii ich długo wyczekiwaną córką.

To desperackie działanie podjęte przez niego w imię miłości do żony, z upływem czasu przynosi jednak coraz bardziej nieprzewidziane konsekwencje i coraz poważniejsze dramaty. Tom jest mężczyzną bardzo szlachetnym i prawym, tak więc nie może sobie poradzić z narastającymi wyrzutami sumienia. Dojmujące poczucie winy pogłębia się jeszcze od czasu, gdy dowiaduje się, że w miasteczku nieopodal mieszka matka dziecka, która wciąż wypatruje jego powrotu i odchodzi od zmysłów z bólu i tęsknoty za „Grace” – bo tak naprawdę ma na imię dziewczynka, którą ocean przyniósł im „w darze”.

Jak potoczą się dalsze losy bohaterów? Czy istnieje dobre rozwiązanie tej trudnej sytuacji? Co jest bardziej cenne na szali „naszych marzeń” i „szczęścia innych” ?  Nie zdradzimy Wam tego. Powiemy jednak, że dla nas - klubowiczów, ta powieść otworzyła drzwi do niekończącej się wymiany myśli, analiz  i rozważań w stylu  „co by było gdyby…”

Script logo